Rozdział 6

- Obrażenia są rozległe.
Ledwo co słyszałem te słowa.
- Pęknięte cztery żebra, złamane biodro, uraz kręgosłupa i poronienie.
Przy ostatnich słowach poczułem się jakbym dostał w twarz.
Co prawda było to dziecko mojej siostry ale i tak to mocno odczułem.
Musiałem się oprzeć o ścianę żeby to przyswoić.
Nagle ktoś we mnie wpadł.
Przepraszam. - powiedział zmieszany i pognał dalej.
Był to mąż mojej siostry.
Poszedłem za nim i zobaczyłem widok ściskający dech w piersiach.
Lisa leżąca nieprzytomna podpięta do różnych kabelków i walcząca o życie.
Też tak kiedyś miałem.
Tyle że przy mnie siedział wtedy Harry.
                                 Lisa
Obudziłam się i próbowałam się poruszyć ale słabo mi to szło.
- Jesteś po wypadku. - usłyszałam głos Jerrego. - Nie możesz się ruszać.
- No pięknie. - westchnęłam. - Długo to potrwa?
- Jak nie będziesz się ruszała to krótko.
- Umarło? - spytałam nagle.
Odpowiedziała mi cisza.
- Wiedziałam. - wyszeptałam. - Chce zostać sama.
- Lissa...
- Sama. - podniosłam głos.
- Nie. - wycedził przez zaciśnięte zęby. - Ciągle chcesz zostawać sama. Ciągle mnie odpychasz. Mam dosyć.
Po chwili poczułam że Jerry kładzie coś na pościeli po czym wyszedł.
Wymacałam to coś i podniosłam to coś do oczu.
To była obrączka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żyletka? Nie, dziękuję.

Rozdział 21 (Ostatni)

Rozdział 8