Rozdział 14
Tony
- Nadal nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.
- Ja też nie. - brunetka wzruszyła ramionami. - Ale musiałam przyjść.
Coś było nie tak.
Jej postawa to zdradzała.
- Co jest? - spojrzałem jej prosto w oczy.
- Nie wiem, od czego zacząć. - zaczęła sobie nerwowo kręcić loka na pasemku.
- Najlepiej od początku. - posłałem jej pokrzepiający uśmiech.
Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną moim gestem.
- Tak więc?
- Tak na początek. Co wiesz o Lacey.
Popatrzyłem na moją siostrę, zaskoczony.
- Tym się tak stresowałaś? - zacząłem się śmiać.
Gwen, po patrzyła na mnie z wyrzutem.
- To ważne.
W moment spoważniałem.
- Dobrze. Tak więc, Lacey Clark, lat 40, jest, agentką rządową, dosyć cenioną. Opatentowała serum, po którym człowiek wygląda na martwego , nie ma pulsu i te sprawy, a tak naprawdę żyje. Ponoć uratowała kilka osób podczas Igrzysk Niewolników. Głoszą plotki, że większość uczestników, miała w swojej kieszeni. Ej, co ci jest?
Gwenny zaczęła trzęść się jak osika.
- Wszystko w porządku? - położyłem pokrzepiająco rękę na jej ramieniu.
- Czy... Czy... Czy Matthew Strep żyje?
- Matt? - spytałem zdziwiony. - To wy się znacie?
⭐ ⭐ ⭐
Gwen
Stałam nieopodal starego pniaka, przy którym razem z Mattem spotykaliśmy.
Wiadomość, że żyje, totalnie mnie zaskoczyła.
Po chwili, usłyszałam nasze powitanie.
- Jak tam miewa się, moja urocza brunetka?
Jak ja dawno, nie usłyszałam jego głosu.
Momentalnie rzuciłam się na niego i zaczęłam płakać.
- Dlaczego mnie zostawiłeś? Wiesz co ja czułam?
Objął mnie swoimi, już wcale nie kościasymi rękoma i zaczął mnie kołysać.
- Lacey mówiła, żeby dla twojego bezpieczeństwa zaczekać, więc czekałem.
- Trzy lata? - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Lacey ciągle odwlekała nasze spotkanie, a ja nie wiedziałem gdzie cię szukać.
- Jak przeżyłeś? - spytałam się nagle.
- To? - podniósł koszulkę, tak że widać było dużą bliznę na jego brzuchu. Dość szybko mnie zoperowali.
Nagle mnie pocałował
Wpił się w moje usta, wkładając rękę pod koszulkę.
A ja nie zaprotestowałam.
Odwzajemniłam pocałunek, i o zgrozo, podobało mi się to.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.
- Ja też nie. - brunetka wzruszyła ramionami. - Ale musiałam przyjść.
Coś było nie tak.
Jej postawa to zdradzała.
- Co jest? - spojrzałem jej prosto w oczy.
- Nie wiem, od czego zacząć. - zaczęła sobie nerwowo kręcić loka na pasemku.
- Najlepiej od początku. - posłałem jej pokrzepiający uśmiech.
Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną moim gestem.
- Tak więc?
- Tak na początek. Co wiesz o Lacey.
Popatrzyłem na moją siostrę, zaskoczony.
- Tym się tak stresowałaś? - zacząłem się śmiać.
Gwen, po patrzyła na mnie z wyrzutem.
- To ważne.
W moment spoważniałem.
- Dobrze. Tak więc, Lacey Clark, lat 40, jest, agentką rządową, dosyć cenioną. Opatentowała serum, po którym człowiek wygląda na martwego , nie ma pulsu i te sprawy, a tak naprawdę żyje. Ponoć uratowała kilka osób podczas Igrzysk Niewolników. Głoszą plotki, że większość uczestników, miała w swojej kieszeni. Ej, co ci jest?
Gwenny zaczęła trzęść się jak osika.
- Wszystko w porządku? - położyłem pokrzepiająco rękę na jej ramieniu.
- Czy... Czy... Czy Matthew Strep żyje?
- Matt? - spytałem zdziwiony. - To wy się znacie?
⭐ ⭐ ⭐
Gwen
Stałam nieopodal starego pniaka, przy którym razem z Mattem spotykaliśmy.
Wiadomość, że żyje, totalnie mnie zaskoczyła.
Po chwili, usłyszałam nasze powitanie.
- Jak tam miewa się, moja urocza brunetka?
Jak ja dawno, nie usłyszałam jego głosu.
Momentalnie rzuciłam się na niego i zaczęłam płakać.
- Dlaczego mnie zostawiłeś? Wiesz co ja czułam?
Objął mnie swoimi, już wcale nie kościasymi rękoma i zaczął mnie kołysać.
- Lacey mówiła, żeby dla twojego bezpieczeństwa zaczekać, więc czekałem.
- Trzy lata? - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Lacey ciągle odwlekała nasze spotkanie, a ja nie wiedziałem gdzie cię szukać.
- Jak przeżyłeś? - spytałam się nagle.
- To? - podniósł koszulkę, tak że widać było dużą bliznę na jego brzuchu. Dość szybko mnie zoperowali.
Nagle mnie pocałował
Wpił się w moje usta, wkładając rękę pod koszulkę.
A ja nie zaprotestowałam.
Odwzajemniłam pocałunek, i o zgrozo, podobało mi się to.
Komentarze
Prześlij komentarz